Zacznij w końcu rozrabiać

Zacznij w końcu rozrabiać!

„Ty zawsze coś narozrabiasz!” Obuchem słyszałem to zdanie setki razy. Nadawcy i adresaci zmieniali się, wydźwięk szturchał jednoznacznie. Kierowane „ty” zmienia się czasami w „ja” i powstaje mantra: „Ja zawsze coś narozrabiam”.

Powiedz mi, że lepiej się żyje, kiedy jest jasno, a ja spytam: „A jeśli szuka cię banda oprychów?” Może czasem nawet ciemność zaleci. Dualność odsłon nieustannie mnie prześladuje, a ja znajduję nowe ślady. I szukam miejsc, obszarów, tematów, w których mogę poważanie narozrabiać.

Jeśli z tej mąki ma powstać zdrowy, pożywny chleb, muszę aktywnie, mądrze i świadomie rozrabiać ją z wodą. Jeśli przestanę rozrabiać albo nie będę rozrabiać wcale, ktoś podstawi mi pod nos powiedzenie: „Bez pracy nie ma kołaczy”.

Na samą myśl o tym powiedzeniu coś zaczęło mnie gnieść. I jak tutaj nie skorzystać, jeśli na stole pojawiają się kolejne nośne słowa? „Pamiętaj, żeby dobrze ugniatać”. Jeśli ten zwrot spowoduje, że w najbliższych dniach doświadczysz zbawienności masażu głowy, karku, ramion, pleców, stóp…, mój chleb będzie wyjątkowo smakowity. A jeśli sam/a pomasujesz kogoś bliskiego, mój chleb będzie posmarowany masłem.

A to raptem jedna z wielu rzeczy, które można sobie i innym narozrabiać lub rozrabiać stale. Grunt to pamiętać o zdrowiu i pożywności na poziomach fizycznych, emocjonalnych i mentalnych.

Serdecznie życzę – bądź świadomym rozrabiakiem własnego losu!

Tomasz VIA Szokal-Egierd

POMEDYTUJ CZYTAJĄC