Pokutujące przekonanie

Pokutujące przekonanie!

W różnych połączeniach i związkach dwa słowa (pokuta i przekonanie) słyszałem tysiące razy. „Ciągle jeszcze pokutuje przekonanie, że…” I zwykle po „że” wstawiamy sąd, który widzimy jako szkodliwy, zaburzający, niepożądany, lecz silny, żyjący i wpływający. Wpływający na wszelkie sfery naszego życia – wszak przekonania mogą dotykać lub szarpać zdrowie („mam kiepskie geny”), sferę zawodową („nie znajdę lepszej pracy”), sferę intymną („facetom chodzi tylko o jedno”), dzieci („mój syn śpiewa jak koza”).

Jeśli zabawić się w świadomego pątnika i wędrować po istotach słów, można dokonać wiele (odkryć). „Pokuta” to rzeczownik. „Pokutować” to czasownik. I jak to czasownik miewa w zwyczaju, ożywia, uosabia, ubiera w formę. Zatem przekonanie staje się żywym, materialnym, namacalnym tworem. Obrazowy przykład? „Zawsze mam katar w okolicach przesilenia wiosennego”. Dowody materialne? W zależności od tego, gdzie się wysmarkuję, zobaczę je na trawie, w umywalce, na chusteczce higienicznej. Obrzydliwe? A fu? Być może, lecz tę małą kozę możemy przenieść metaforycznie na istotniejsze obszary życia: zdrowie emocjonalne, zdrowie mentalne, spełnienie, misję, szczęście, łatwość spełniania marzeń…

Jeśli zabawić się w świadomego pątnika i wędrować po istotach słów, można dokonać wiele (odkryć). I zakończyć wiele. Na przykład zakończyć pokutę. Pomijam ekstremistów, którzy wierzą w „wieczną pokutę”. W sensownym założeniu wstępnym pokuta kończy się oczyszczeniem, uzdatnieniem, uzdrowieniem. Uff, już myślałem, że będzie monotonnie po jednej stronie ziemskiej dualności. Decydując się na świadomą, odważną życiowa wędrówkę, możemy robić znaczące przeskoki (nawet kwantowe): „Miałem kiepskie geny, ale wyklepałem sobie nowe”. „Ty, stary, a jednak wysłałem w końcu CV. I mam lepszą pracę”. „Poznałam faceta, któremu chodzi o dwa”. „Mój syn zagrał w reklamie zdrowych kozich serów”.

Życzę dbałości o WARTOWNIKA(ć) głębiej,

Tomasz Szokal-Egierd