Lubię (się) podrywać

Zamiarowałem miast „się” użyć słowa „Cię”, ale zdroworozsądkowo oceniłem, że przesada bywa złym doradcą. Użycie słowa „Cię” czasem kończy się konfrontacją z odbiorcą, czyli Panią / Panem. Tak czy owak czuję, że kierunek jest czytelny w swej prostocie. Słowa i zwroty wyzwalają stany emocjonalne, wyzwalają stany mentalne, barwią skojarzenia(mi). Choć biorąc pod uwagę ziemską dwubiegunowość mogą również zniewalać.

Przychodzą mi do głowy dziesiątki ważnych pytań. Jaką mam świadomość słów i zwrotów wypowiadanych, które kieruję do siebie i innych ludzi? Jaką mam świadomość zwrotów i słów „tylko” pomyślanych, które kierują mną i innymi ludźmi? Skąd przychodzą do mnie zdania: „to będzie trudny klient”; „to będzie cudowny wieczór”; „czuję w kościach, że ten kontrakt jest mój”; „ta wariatka znowu będzie się czepiać”… ?

Może warto czerpać inspiracje z wielkich wojowników? Wczytać się   w spotkanie Aleksandra Macedońskiego z węzłem gordyjskim. Tylu przed nim głowiło się, jak go rozwiązać, jak go rozsupłać, a ten po prostu wziął miecz, ciął raz a skutecznie. Uwodzi i ujmuje mnie moc prostoty, moc zaskakujących działań, moc nieszablonowych ruchów. No tak, ale jak przeciąć myśl?

Lubię (się) podrywać do przemyślanych działań, które niosą zdrowie na każdym poziomie: fizycznym, emocjonalnym, psychicznym. Czego chcę dla Ciebie / siebie w weekend? Hm… niech pomyślę… może dobrego ciśnienia krwi i właściwego tętna (to tylko istotny przykład, kluczowa matryca).

Znam już cel. Teraz szukam prostych narzędzi. O!!! Przypadkiem znalazłem coś w Necie: „Zwyczajne spojrzenie na zdjęcie osoby, którą szczerze kochamy, rozpręża reakcje stresowe – twierdzi Timothy Smith z University of Utah. Uczony wykazał ponadto, że kilkuminutowe dodające otuchy spotkanie z życzliwym człowiekiem obniża ciśnienie i tętno”. Takich „narzędzi” są dziesiątki, setki, tysiące…

Jeśli poderwałem Cię do umówienia się na spacer w zieleni z przyjazną duszyczką zwieńczone cyknięciem selfie, jestem w domu… ponieważ lubię (Cię) podrywać.

po-ZDROWIE-nia,

Tomasz Szokal-Egierd