JESTEM DOGMATYCZNYM PRAKTYKIEM

Osobiste myśli, biznesowe zamiary, zawodowe cele mogę prezentować za woalką, owijać je w bawełnę, pozwalać ludziom odgadywać skryte intencje albo „nazywać rzeczy po imieniu, a zmienią się w okamgnieniu”. Mniej chodzi o to, czy któraś z tych „skrajnych” opcji jest lepsza, chodzi o to, żeby tych możliwości używać sprawnie i świadomie. Dzisiaj wybieram opcję nr dwa.

We czwartek i piątek (15-16 września) prowadziłem otwarte szkolenie „Sztuka pracy z obiekcją”. Zawitał tam pan Kamil, który od 5 lat jest menedżerem / koordynatorem grupy kilkunastu przedstawicieli handlowych. Bardzo się opierał przed tym szkoleniem, lecz został „przymuszony” przez Górę. „Przecież ja już miałem z 10 takich szkoleń. Większość to teoretyczne gadki serwowane przez kolesi, którzy połknęli kij od szczotki. Szkolenia nie mają odzwierciedlenia w praktyce”.

Skracając przydługawą i mocno auto-promocyjną (choć do cna prawdziwą) historię biznesową – 24 września będę prowadził szkolenie zamknięte dla całej grupy menedżerów / koordynatorów firmy, z której przybył pan Kamil. Prawda, że ziarno projektu otwartego szybko wydało owoce? Wszak biznes – szczególnie w obszarze sprzedaży – ceni namacalne efekty. Temat szkolenia to „Skuteczne egzekwowanie stawianych celów”.

I to by było na prawie tyle. Serdecznie zapraszam do kontaktu osoby decyzyjne, które chcą się przekonać, że z łatwością można nauczyć nowych, praktycznych sztuczek nawet starego, wypalonego zawodowo psa. Choć dogmatycznie wpatrując się w biznesową i życiową uczciwość, warto dodać, że nie każdego psa. Wszak ciągle obowiązuje powiedzenie – można doprowadzić konia do wodopoju, lecz nie można go zmusić do picia.

Tomasz Szokal-Egierd

POMEDYTUJ CZYTAJĄC